niedziela, 3 lutego 2013

Anthony Carlile


Anthony "Tony" Carlile
lat 27, urodzony trzynastego sierpnia w Hoboken, New Jersey
nauczyciel sztuki

"I'm an artist. I want everything."

Początki były łatwe. Światło dzienne ujrzał równo o godzinie dwunastej w południe w klinice w Hoboken. Matka Luisa, w połowie Francuzka, zostawała w domu z Anthonym, gdy ojciec Michael szedł do pracy jako lekarz. Anthony dorastał z o trzy lata starszym bratem Alexandrem i młodszą o rok siostrzyczką Annabelle. Rodzice chyba lubili imiona na A. Anthony był więc środkowym z "rodzeństwa A", i dostawał najmniej uwagi, czy to w domu czy w szkole. Nie był najmłodszym, najsłodszym  lub najstarszym, najwybitniejszym dzieckiem w rodzinie, był po prostu Anthonym. W szkole to samo, Alex był najpopularniejszym chłopakiem w szkole, Annabelle miała powodzenie u chłopaków, a Anthony spędził większość swojej kariery szkolnej rysując lub grając w gry komputerowe z Maxem, jego najlepszym przyjacielem. Ukończył szkołę, i jego największym marzeniem było dostanie się do SVA, szkoły artystycznej w Nowym Jorku. No i oczywiście, dostał się, był utalentowany i ambitny, nie pochodził z biednej rodziny. Ale po pierwszym roku na studiach zmieniło się wszystko. Michael Carlile zmarł na zawał serca, a Anthony musiał powrócić do Hoboken by pomóc matce. Tuż po pogrzebie w gabinecie Michaela znaleziono testament, w którym oświadczył że całe oszczędności przekazuje dzieciom. Alexander za pomocą prawnika wywalczył sobie prawie cały majątek, przez co między rodzeństwem powstała kłótnia. Zamiast "rodzeństwa A" byli już tylko Alex, Bella i Tony, i od tamtej pory żaden z nich nie myślał o pogodzeniu się. Tony nie mógł już powrócić do SVA, bo zabrakło mu pieniędzy na opłatę studiów, więc cztery miesiące po śmierci ojca wyruszył do Chicago, gdzie dwa lata w piwnicy starszego małżeństwa. Gdy oboje zmarli, Tony wyjechał do New Orleans. Nie miał pieniędzy, nikt nie chciał przyjąć go do siebie, więc kolejny rok swojego życia spędził mieszkając na ulicy, gdzie rysował przychodniów. Zarabiał wystarczająco by opłacić jedzenie i papierosy, od których był i jest uzależniony, ale nie miał jak zapłacić mieszkania. Któregoś dnia natknął się na ogłoszenie. Zwykłe ogłoszenie na słupku koło supermarketu, ale dla Tony'ego oznaczało lepsze życie. Szkoła szukała nauczyciela sztuki, kogoś kto znał się na tym co robi. Tony przyjął pracę, kupił małe mieszkanie, zaczął sprzedawać swoją sztukę. Ale nadal był tak zwanym głodującym artystą. I nadal jest. Ale jest mniej więcej szczęśliwy, bo nauczył się że nie trzeba w życiu wszystkiego.

"Art is sexual.People draw, paint and fuck what they think is beautiful"

Zazwyczaj przesiaduje w małej kawiarence "La Boucherie Coffee House", gdzie rysuje gości, lub w parku Audubon. Co do orientacji seksualnej- on sam nie wie. "Męskie ciało jest brzydkie.", mówi, ale często widuje się go w towarzystwie przystojnych mężczyzn w dość oczywistych pozycjach. Tak samo często flirtuje z kobietami, i nie rzadko kończy się to w apartamencie Tony'ego. Często zasiada koło ulicznych muzyków, tylko by posłuchać muzyki, bo w mieszkaniu nie ma nawet radia. Jest fanem rocka, często chodzi na miejskie koncerty, jednak wpierw musi wkraść się tam bo nie ma pieniędzy na bilety. Na co dzień jest miły, pomocny i otwarty, ale są także dni -lub tygodnie- gdzie jest najnieprzyjemniejszą osobą na całym świecie. Uwielbia sarkazm i cynizm, ale raczej nie rzuca obraźliwych komentarzy. Chciałby pomóc każdemu, od głodujących kotów na ulicy po korupcyjnych prawników z wyższych sfer, ale nie ma wystarczająco środków ani cierpliwości, więc całe dnie spędza pomagając ludziom ujrzeć piękno w zwykłych rzeczach. Perfekcjonista w każdym calu, czy w sztuce czy w życiu towarzyskim.Przy okazji gra na gitarze. Dwa lata temu znalazł piękną gitarę niedaleko śmietnika i sam nauczył się grać. Jest uzależniony od palenia, kawy, herbaty malinowej i kolorowych płatków śniadaniowych. Czasami farbuje włosy, ale szybko zmienia kolory. Mówi, że farbuje się tylko by zakryć okropny charakter. Nigdzie nie wychodzi bez ołówka, rysuje na czymkolwiek.  Bycie artystą jest szczególną odmianą  gatunku człowieka.


"You are an artist. You paint. You make music. You love, fuck and fight." 


[a więc witam. wątki tak, powiązania tak. wszystko napisane kursywą pochodzi z "Gołębiarza" autorstwa Evelyn Deshane. na zdjęciu Gerard Way. :)]

7 komentarzy:

Fantine pisze...

[No to moja Fanny się wita i ja razem z nią... I nawet pomysł na wątek ma.
Moja Fanny lubi patrzeć na ludzi więc zauważy sobie tam kiedy Tony'ego który będzie sobie rysował i tak sobie podejrzy i stwierdzi że nawet dobrze mu to idzie i będzie sama chciała by ją narysował... I właśnie będzie go szukać i znajdzie! Co ty na to?]

Fantine pisze...

Fantine pamiętała jak parę dni wcześniej weszła do kawiarni i zobaczyła tam kogoś bardzo interesującego. Malarza który malował innych i nawet Fanny te rysunki się podobały. Ostrożnie bowiem zerknęła raz czy dwa w jego szkicownik. I nawet chciała by ją narysował tylko akurat w tedy zadzwoniła babcia Lottie mówiąc że Fanny jest potrzebna niezwłocznie w antykwariacie więc musiała pędzić. A potem szukała go i szukała aż w końcu po paru dniach znalazła go. Siedział skupiony i rysował coś.
-Hm... Przepraszam, że przeszkadzam ale... Jakieś parę dni temu zauważyła cię i twoje prace i chciałam żebyś narysował mnie. Zapłacę nawet.-dodała

Fantine pisze...

-Tak, ale Nowy Orlean to doprawdy dziwne miejsce więc i to mnie nie zdziwił- powiedziała delikatnie chwytając jego dłoń - Fantine... Przez dwadzieścia dwa lata podróżowałam po całym świecie...No i teraz jestem już tu na stałe -uśmiechnęła się on powiedział że jest artystą to ona też coś wtrąciła. - Nie, brak nie znam się a po prostu raz cię zobaczyłam i no muszę się przyznać spojrzałam parę razy jak pracujesz i jak wygląda twój obrazek, spodobało mi się i zdaję się na ciebie - znów uśmiechnęła się

Scoobert pisze...

[ Scooby też pyta o wątek, czy inne powiązanie, ale w sumie, to nie ma specjalnie pomysłu. A Ty może widzisz jakąś wspólną nić?]

Brooke Anderson pisze...

Witaj w Nowym Orleanie!
[Zapraszam do wątku c: Zazwyczaj wolę zaczynać, jak coś, więc jeśli masz pomysł - pisz śmiało ;]

Fantine pisze...

-Tak, ale muszę wyznać że to strasznie trudne... Nigdy nigdzie nie zostawałam dłużej niż dwa lata a tu już te dwa lata jestem... Tu też się urodziłam... I w końcu wróciłam moi rodzice ciągle gdzieś podróżują. A mnie tak korci by znów gdzieś wyfrunąć ale nie mogę, obiecałam sobie że zostanę i tak się stanie -znów uśmiechnęła się - Jasne, spacer dobra rzecz... Wiele jest tu magicznych uliczek i miejsc - odparła udając się za nim gdziekolwiek ją prowadził

aventurinka pisze...

[Witam, z wielką chęcią bym zaproponowała jakiś wątek, ale niestety nic nie przychodzi mi do głowy. Może Ty coś podrzucisz? BYłabym ogromnie wdzięczna :)]

Jayden